Wakacje już za nami i czuję to dotkliwie od kilku dni (dzięki moim trzem pracom). Za to wspomnień jest masa i będą pewnie żywe jeszcze przez długi czas. Czas się chyba nimi wreszcie trochę podzielić?
Sceneria następująca: Gruzja, Telavi, uroczy mały hostel z pięknym ogrodem. Właśnie wróciliśmy z całego dnia wycieczek po winnicach (nie obyło się bez testowania) ze zdobyczą – oczywiście butelką gruzińskiego wina. Testowania ciąg dalszy. Naprzeciwko pani co się nie może ułożyć na wielkiej huśtawce. „Może poduszkę?” proponujemy. I się zaczęło.
Pani – Amandine, mówiąc płynnym angielskim nie zdradziła od razu, że jest francuską. Jednak wcale długo nie zajęło zanim wiedzieliśmy już o wiele więcej, wesoło rozmawiając przy półsłodkim alkoholu. Chwilę później pojawiła się gitara przyczepiona do rąk Oliviera, a z niej zaczęły wydobywać się następujące dźwięki:
https://soundcloud.com/mamzelle-amandine-1/my-gypsy-valentine-sympathique
Było klimatycznie i bajecznie. A to był dopiero początek! Amadine okazała się wulkanem energii (dokładnie takim, jakiego by się spodziewało po aktorce i piosenkarce). Razem z Olivierem stworzyli zespół My Gypsy Valentine. Pojechali na wakacje, żeby znaleźć inspiracje, spotykać ciekawych ludzi i grać dla nich muzykę (która jest uniwersalnym językiem i działa nawet w Gruzji).
https://soundcloud.com/mamzelle-amandine-1/my-gypsy-valentine-jump-for-joy
Dla mnie był to niezapomniany, magiczny wieczór, kwintesencja wakacji. Dziękuję za to towarzyszom podróży i oczywiście Amadine i Olivierowi. Trzymam za Was kciuki :)
/i.