Randez-vous ze swingiem

Z kategorii: nagle przypomniane. Na świecie są filmy oraz Filmy. Dziś pieśń z FILMU „Trio z Belleville”.

Wiem, ze nie wszyscy trawią, ale nie powiecie mi, że francuski kelner nie jest mistrzowski….

Po co się spieszyć

Wczoraj byłam w bardzo przyjemnej knajpeczce, w której co tydzień jest muzyka na żywo. W każdy wtorek na scenę wpełzują najbardziej wyluzowani grajkowie, jakich miałam w życiu okazję spotkać… Pan Trąbka rozwala się na drewnianym krzesełku, łypie spod czapki na widownie i od czasu do czasu raczy nas dźwiękiem swego instrumentu.  Pan Piano, z zamkniętymi oczami i głową odchyloną do tylu wyżywa się na klawiszach, dośpiewując raz po raz jakieś strzępki zwrotek. Pan Kontrabas uwieszony na swym instrumencie, ledwo rusza tym smyczkiem. Klarnet jest z tego wszystkiego chyba najbardziej zdyscyplinowany, najprawdopodobniej tajemnica utrzymywanego przez niego rytmu tkwi w przytupującej wciąż nodze. A i jeszcze zapomniałam o saksofonie. Leży gdzieś z boku i też chrypi refreny. Jak sobie słowa przypomni. Panowie grają kilka, może kilkanaście leniwych kawałków, po czym rozbrajająco oznajmiają: przerwa na fajkę. I staczają się z tej sceny, człapiąc w kierunku drzwi wyjściowych. No bajka. Atmosfery dopełniają pary które rytmicznie podrygują do tych szybszych, swingowych kawałków. Nie udało mi się znaleźć nigdzie nagrań tej wyjątkowej trupy, na osłodę więc zapuszczam Allena i jego New Orleans Jazz Band.

I jeszcze klasyk, do potupania nóżką.