Elvis i typografia.

Wtorku, byłeś dla mnie dziwny.

Najpierw chciałeś mnie zabić przy pomocy suszarki. Następnie zaskakiwałeś spadającym łańcuchem rowerowym  na środku skrzyżowania (wielokrotnie). Potem torturowałeś mnie cudownym słońcem i 23 (słownie: dwudziestoma trzema) stopniami (!!), podczas gdy Cały Boży Dzień musiałam siedzieć przed komputerem. I teraz miałam się zabrać za kolejny filmik na kurs animacji, ale po tych wszystkich atrakcjach stwierdzam: przerwa!

Elvis+Presley

I z tej okazji (oraz z okazji wtorku) podzielę się z Wami (za namową nieocenionej A) wytworem z ostatniego tygodnia. Tematem była typografia kinetyczna, czyli ruszające się czcionki. Oczywiście filmów tego typu jest na youtubie mnóstwo i wszystkie są piękne, ale ten jest fajny, bo:

1) sama go zrobiłam (i jest to moja pierwsza czcionkowa animacja!)

2) muzyka to King Creole z płyty Viva Elvis

3) Elvis generalnie

Bawcie się dobrze :)

/i.

You’re the cutest thing.

Nie będę zanudzać, chciałam tylko powiedzieć, że jest f a n t a s t y c z n i e  i szukając we wszystkich do-granic-optymistycznych piosenkach, wybrałam dla Was kociaka, endżoj:

/i.

 

Hmmm… Podejrzana radość. Hipotezy są dwie: albo Słodka się zakochała, albo zjadła bardzo dobry obiad.

/a.

Projekt, projekt i po.

Po pierwsze: przepraszam za papugę. Mam nadzieję, że nie macie mi za złe- naprawdę nie spałam dużo (znaczy nic). Po tym krótkim eksperymencie dochodzę do wniosku, że pisanie tu codziennie jest złym pomysłem. Po pierwsze się nie udało, bo okazało się, że jest więcej dni niż sobie czasem uświadamiamy (są czasem takie ‚pomiędzy’, które ciężko wychwycić jak się siedzi przed ekranem komputera 24/7 i nawala w fotoszopa), a po drugie aż taka dobra w to nie jestem (dlatego dobrze, że jest Aga!). Dzisiaj się wiele rzeczy skończyło, okazało, zepsuło, nie działało, było spóźnionych, ale ładnie zaprezentowanych i ogólnie to nawet jestem zadowolona z projektu, a na pewno prze-szczęśliwa w związku z ludźmi, których poznałam i wszystkim, czego się nauczyłam. To jeszcze nie koniec deadlinów przed feriami, o nie. Jeszcze będą dni kiedy będę tu coś wrzucać jak szalona- co znaczy, że zaczynam się uczyć i ratuję się muzyką przed ostatecznym pogrążeniem w smutku.

Dzisiaj z zupełnie innej okazji:

/i.

Komentarz do projektu.

Nie wiem jak Wam, ale mnie się wydaje, że jak prowadzący zamiast korekty do projektu przysyła piosenkę, to już lepiej być nie może. I jeszcze komentarz: „Clear cut, rigurously marked rhythm. Superimposing fields of sound. Sharp glitches once in a while.” Nic dodać, nic ująć.

/i.

Czy ten Twój prowadzący nie mógłby zrecenzować mi pracy magisterskiej?

a.